Spisu treści:
- 1. Pieniądze nie zawsze oznaczają szczęście
- 2. Nigdy nie jest za późno, aby poszerzyć swój krąg komfortu
- 3. Każdy ma wewnętrzne dziecko
- 4. Nigdy nie lekceważ doświadczeń dziecka
- 5. Siła pozostawienia dziedzictwa
Spróbuj!
Kieron Walker
Kiedy miałem 22 lata, miałem zaszczyt zostać doradcą na letnich obozach. To było dość przypadkowe, jak wylądowałem, ale okazało się, że była to jedna z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek mi się przydarzyły. Znajomi, których poznałem, zabawa, jaką miałem i lekcje, których się nauczyłem, zawsze będą ze mną. Do dziś polecam pracę każdemu, kto lubi spędzać czas na świeżym powietrzu i lubi wywoływać uśmiech na twarzach innych ludzi.
Poradnictwo obozowe to interesujący zawód, ponieważ poświęcasz mnóstwo godzin, ale robisz rzeczy, które są tak zabawne, że trudno uznać to za pracę. Moje dwa lata spędziłem na kampusie młodzieżowym Boba Campbella w Hendersonville w Północnej Karolinie. Jeśli przejeżdżasz przez te okolice lub potrzebujesz czegoś do zrobienia na lato, gorąco zachęcam do sprawdzenia tego. Jeśli nadal jeździsz na płocie i zastanawiasz się, czy bycie doradcą na obozie letnim jest dla Ciebie, pozwól, że podzielę się garścią lekcji, których nauczyłem się podczas życia i pracy na obozie.
Na wielu obozach można uprawiać sporty wodne.
bones64, CC0 Public Domain, via Pixabay
1. Pieniądze nie zawsze oznaczają szczęście
Pierwsza i prawdopodobnie najbardziej oczywista lekcja, jakiej nauczyłem się jako doradca, to to, że pieniądze to nie wszystko w życiu. Jeśli szukasz pracy wakacyjnej, która przyniesie ci mnóstwo pieniędzy, zdecydowanie nie jest to zawód, na który chcesz się zapisać. Jeśli jednak lubisz wywoływać uśmiech na twarzach ludzi, poznawać nowych przyjaciół i codziennie doświadczać nowych zajęć, gorąco polecam spróbować.
Kiedy byłem doradcą, pamiętam, jak pewnej nocy siedziałem i próbowałem ustalić dokładną stawkę godzinową, którą otrzymywaliśmy. Trudno było to obliczyć, ponieważ technicznie dyżurowaliśmy tak długo, jak byliśmy w obozie. Jeśli w nocy zaistniała nagła potrzeba, nadal oczekiwano, że będziemy wykonywać swoje obowiązki i zawsze byliśmy w akcji od wschodu słońca do momentu, w którym obozowicze poszli spać. Stawka godzinowa, którą wymyśliliśmy, była niesamowicie niska, ale nie powstrzymało to nikogo od chęci wykonania tej pracy. Prawdę mówiąc, wszyscy wiedzieliśmy, że mając wybór, zrobimy to ponownie w mgnieniu oka. Niektórzy z nas prawdopodobnie zrobiliby to na zasadzie wolontariatu, gdyby praca została nam przedstawiona w ten sposób.
Chyba chodzi o to, że radość z pracy nie pochodzi z pieniędzy, które na niej zarabiasz. Chwile, które dzielisz z obozowiczami i innymi terapeutami, są bezcenne, a po wydaniu pieniędzy będziesz je dobrze wspominać. Patrząc na to wszystko, nie żałuję rezygnacji z lepiej płatnych prac wakacyjnych, bo wiem, że pozytywnie zmieniłam życie dziecka.
Łucznictwo to popularna działalność obozowa.
27707, CC0 Public Domain
2. Nigdy nie jest za późno, aby poszerzyć swój krąg komfortu
W pierwszym tygodniu, kiedy spotkaliśmy się na obozie orientacyjnym, musieliśmy wykonać wszystkie czynności, które obozowicze będą wykonywać przez resztę lata. Było wiele rzeczy, które już znałem, jak łowienie ryb, pływanie oraz sztuka i rzemiosło. Jednak miałem też okazję spróbować wspinaczki po ściance, pływania kajakiem i łucznictwa. To były dla mnie rzeczy zupełnie nowe, mimo że miałem wtedy 22 lata.
Gdy uczyliśmy się o zajęciach i najlepszym sposobie ich ułatwienia naszym wczasowiczom, dyrektor obozu nieustannie nam podkreślał, że bycie doradcą i kamperem w ogóle oznacza poszerzanie naszych stref komfortu. Było to widoczne każdego dnia, kiedy próbowaliśmy nowych zajęć, z którymi nie byliśmy zaznajomieni, ale także w naszych codziennych rozmowach z innymi doradcami. Wielu z nas pochodziło z różnych środowisk i gdybyśmy spotkali się na kampusie uniwersyteckim, moglibyśmy nie podawać sobie nawzajem pory dnia. Ale odkąd pracowaliśmy razem, znaleźliśmy sposób, aby przełamać nasze różnice i zostać przyjaciółmi. Uczyliśmy się od siebie nawzajem i przez kilka miesięcy budowaliśmy niezwykle bliskie więzi. Nadal jestem blisko z wieloma doradcami, z którymi pracowałem ponad 10 lat temu!
Każdy ma wewnętrzne dziecko!
Kieron Walker
3. Każdy ma wewnętrzne dziecko
Pamiętam, jak siedziałem z grupą doradców przed naszą pierwszą sesją i martwiłem się, jak zareagują na nas dzieci. W końcu doszliśmy do wniosku, że ich reakcje będą oparte na ilości energii, którą wykazaliśmy, gdy dotarli do obozu. Kiedy autobus podjechał, wymknęliśmy się, żeby ich spotkać i było niesamowicie zobaczyć, jak świecą, mimo że jeszcze nas nie znali. W ciągu tygodnia, bez względu na to, jak bardzo byliśmy zmęczeni, zawsze podtrzymywaliśmy energię i pozytywne nastawienie, co zdziałało dla nas cuda.
Kiedy prowadziliśmy zajęcia i mieszkaliśmy w obozie, stało się jasne, że nikt z nas nie udaje. Wszyscy naprawdę uwielbialiśmy tam przebywać i tak łatwo było być beztroskim w takim środowisku. Kiedy śpiewaliśmy piosenki przy ognisku, doradcy byli tak samo głośni jak obozowicze. Kiedy graliśmy w gry, doradcy również byli wolontariuszami. Nie zrobiliśmy tego, ponieważ czuliśmy się zobowiązani, ale raczej dlatego, że fajnie było móc znowu robić te rzeczy. To była jak premia za to, że mogłem się dobrze bawić i znowu być dzieckiem, a mimo to otrzymywać za to pieniądze pod koniec dnia.
Obóz to doświadczenie edukacyjne dla kampera i doradcy.
skeeze, CC0 Public Domain, za pośrednictwem Pixabay
4. Nigdy nie lekceważ doświadczeń dziecka
Obóz, w którym pracowałam, dotyczył głównie dzieci ze środowisk defaworyzowanych. Było kilka dzieci, które nigdy nie widziały gór ani nawet nie przebywały z dala od domu dłużej niż dzień lub dwa. Mieliśmy nawet kilku obozowiczów, którzy nigdy nie jedli pizzy przed przybyciem do obozu. To było niesamowite przeżycie zobaczyć, jak każdy z nich rośnie podczas tygodnia w obozie. W niektórych przypadkach mogliśmy dostrzec ogromne różnice w nastawieniu i otwartości dziecka podczas jego pobytu z nami.
Jednak dorastały nie tylko dzieci. Czułem, że nauczyłem się od dzieci tyle samo, ile uczyły się ode mnie. Każdy z nich dzielił ze mną ważny kawałek swojego życia, co z kolei pomogło mi docenić własne wychowanie i to, gdzie w tym momencie byłem. Pamiętam, jak siedziałem do późna w chatce 14 i 15-latków z Jackson w stanie Mississippi i słyszałem o trudnych rzeczach, przez które musieli przejść. Sprawiało to, że moje problemy wydawały się wtedy takie małe, ale jednocześnie wiedziałem, że w tym tygodniu zapewniam im pozytywne odwrócenie uwagi.
Wielu obozowiczów i doradców nigdy nie zapomina swoich doświadczeń na obozie.
theSOARnet, CC0 Public Domain, za pośrednictwem Pixabay
5. Siła pozostawienia dziedzictwa
Koniec lata zawsze był dla nas bardzo trudny. Przykro było patrzeć, jak odjeżdża ostatni autobus pełen obozowiczów i jak nasi koledzy wychowawcy pakują się do domu. Często patrzyliśmy na siebie i zastanawialiśmy się, czy zmieniliśmy życie dzieci i czy zapamiętają nas, kiedy wrócą do domu. Wiedzieliśmy w głębi serca, że nawet jeśli nie każde dziecko jest na nas otwarte, to zawsze znajdzie się przynajmniej taka, która nigdy nie zapomni tygodnia spędzonego na obozie. Świadomość tego miała znaczenie i zapewniła każdego z nas, że postąpiliśmy słusznie, zostając doradcami. Nawet dzisiaj zastanawiam się, gdzie są określone dzieci i jak potoczyło się ich dotychczasowe życie. Mogę tylko mieć nadzieję, że nadal tak samo się o mnie myślą.