Spisu treści:
- Czy studenci otrzymują swoje pieniądze?
- Zapłać opłatę za odrabianie lekcji
- Planowane starzenie się
- Wielcy wydawcy miażdżą konkurencję
- Problem uzupełniający
- Zysk przewyższający wykształcenie
Koszty podręczników wzrosły ogółem o 67% w ciągu ostatniej dekady. Firmy podręcznikowe nie są zainteresowane edukacją - chcą tylko Twoich pieniędzy.
Nick Fewings
Czy studenci otrzymują swoje pieniądze?
Czy college w Stanach Zjednoczonych staje się jednym z największych oszustw finansowych w historii świata? A może nadal jest to mądra inwestycja na drodze do bezpieczeństwa finansowego? Ponieważ ceny czesnego rosną w górę, a wykształcenie wyższe staje się coraz trudniejsze do zdobycia dla studentów o niskich dochodach, trudno przeoczyć niektóre rażące rozbieżności w kosztach czesnego i jakości usług świadczonych przez szkoły wyższe i uniwersytety.
Po zapłaceniu wygórowanych kosztów czesnego i innych tajemniczych opłat, których nikt tak naprawdę nie rozumie, oczekuje się, że studenci odłożą około 1000 USD rocznie na pokrycie kosztów książek i materiałów. Ceny podręczników wzrosły o 1047% od 1970 r., Co jest wygórowaną i generalnie zaporową opłatą dla uczniów ze środowisk o niskich dochodach.
Zapłać opłatę za odrabianie lekcji
Oszustwo podręcznikowe jest sprytne. Firmy zajmujące się podręcznikami łączą podręcznik online z kodem dostępu, który umożliwia uzyskanie treści online. Większość uczelni korzysta z systemu takiego jak Blackboard lub Desire2Learn, w którym profesorowie mogą publikować ogłoszenia, a studenci mogą publikować zadania. Ale niektórzy profesorowie rezygnują z tych bezpłatnych usług i korzystają z oddzielnych stron internetowych należących do firm podręcznikowych, które nie są bezpłatne ani otwarte dla wszystkich studentów. Te strony wymagają kodów dostępu dostarczanych przez te same firmy zajmujące się podręcznikami.
Dodatkowo, tych kodów dostępu można użyć tylko raz, więc jeśli myślisz, że możesz uniknąć tych wszystkich bzdur i pobrać kopię swojego podręcznika z antykwariatu, zapomnij o tym. Jeśli kupisz używany podręcznik, nie będzie on zawierał kodu dostępu i nie będziesz w stanie wykonać żadnego zadania. Aby odrobić pracę domową, możesz zapłacić 200 $ lub więcej za zakup kodu dostępu. Studenci wydają setki na podręczniki w każdym semestrze i nie mają już możliwości odzyskania części tych pieniędzy, sprzedając podręcznik po zakończeniu semestru. Nikt nie chce kopii twojego bezużytecznego podręcznika. Wydawcy podręczników z powodzeniem niszczą rynek używanych książek, a także zarabiają niewiarygodne kwoty na sprzedaży tych drogich kodów dostępu.
Od lat powszechną praktyką w branży podręcznikowej jest wypuszczanie nowych wydań, nawet w bardzo wolno rozwijających się dziedzinach, takich jak metafizyka. Aby profesorowie mogli podpisać umowę z większością wydawców podręczników, muszą wyrazić zgodę na wydanie określonej liczby wydań (zazwyczaj 3 wydania w ciągu 5 lat). Celem tej umowy jest podcięcie rynku używanych podręczników poprzez efektywny podatek od uczniów płacony bezpośrednio wydawcom podręczników.
Planowane starzenie się
Niektóre szkoły publikują podręczniki dla poszczególnych wydziałów (standardowy tekst z kilkoma drobnymi modyfikacjami), a następnie dodają informację: „Tej książki nie można kupić ani sprzedać”. Następnie wydawca wysyła tantiemy do wydziału, który zaniedbuje powiedzieć swoim studentom o tej wysoce dochodowej umowie. Studenci płacą tutaj cenę, a nie wszystkich studentów stać na zakup dziesiątego wydania podręcznika anatomii człowieka . Czy mam wierzyć, że anatomia człowieka zmienia się tak bardzo każdego roku? Ponieważ myślę, że studenci są tutaj oszukiwani. Tak wiele dla uczciwości akademickiej, tak myślę.
Model ten opiera się na planowanej dezaktualizacji. Jeśli firma wydająca podręczniki znajdzie literówkę, wydrukuje nowe wydanie i zachęci uczniów do zakupu. Jeśli zostanie znaleziony diagram wyższej jakości, zgadnij co? Wydrukują kolejne nowe wydanie. Calculus niewiele się zmienił od czasu jego wynalezienia w XVII wieku, ale w ciągu zaledwie 13 lat ukazało się osiem wydań bestsellerowego podręcznika Jamesa Stewarta. Książka kosztuje 245,98 dolarów, co stanowi zysk, który zapewnił Stewartowi jego dom za 24 miliony dolarów.
Wielcy wydawcy miażdżą konkurencję
Niektóre firmy próbowały zaoferować studentom lepszą alternatywę. Jedna z tych firm nazywa się Boundless, firma produkująca wysokiej jakości tekst, zdjęcia i wideo o różnej tematyce. Boundless zorganizował te dane w sposób, który odzwierciedla popularny podręcznik, rozdział po rozdziale. Trzech wydawców podręczników, Cengage, Pearson i MacMillan, próbowało pozwać Boundless, argumentując, że porządkowanie rozdziałów stanowiło naruszenie praw autorskich. (Jakby umieszczenie rozdziału o podaży i popycie przed rozdziałem o elastyczności jest tak rewolucyjne, że warte jest 300 dolarów).
Mówiąc o wydawcach, jednym z powodów, dla których to oszustwo działa tak dobrze, jest brak konkurencji na rynku podręczników uniwersyteckich. MacMillan, Cengage i Pearson kontrolują 80% rynku; unikają publikowania książek z przedmiotów, w których ich konkurenci odnieśli sukces, ograniczając możliwości dostępne profesorom i studentom. Cengage i McGraw-Hill Education połączyli siły w zeszłym roku, aby stworzyć firmę o łącznej wycenie 5 miliardów dolarów, tuż za Pearsonem, którego kapitalizacja rynkowa wynosi 8,5 miliarda dolarów. Więc kiedy jesteś w swoim pokoju w akademiku, popijając 25-centową paczkę topowego ramenu, ponieważ to wszystko, na co możesz sobie pozwolić, przeklinając swoją pracę domową online za oznaczenie cię źle, ponieważ wpisałeś ¼ zamiast 0,25, możesz podziękować dyrektorowi generalnemu McGraw Hill, Michael Hansen.
Problem uzupełniający
Innym rosnącym trendem (ahem, oszustwo ) w szkołach wyższych i uniwersytetach w całym kraju jest poleganie na profesorach niestacjonarnych i adiunktach. Wielu adiunktów walczy o związanie końca z końcem, przeżywając przy pomocy bonów żywnościowych i nie otrzymując żadnych świadczeń w postaci ubezpieczenia medycznego lub dentystycznego, planów emerytalnych czy zwolnień chorobowych. Adiunktowie mogą być zmuszani do pracy w wielu szkołach tylko po to, aby związać koniec z końcem i nie mogą sobie pozwolić na wzywanie chorych i ryzykowanie dokowania przy i tak skromnych zarobkach. Ci adiunkci stanowią obecnie około 50% wykładowców uczelni.
Nicole Beth Wallenbrock, adiunkt, uzyskała stopień doktora. aby mogła zostać profesorem etatowym i zapewnić swojemu synowi stały dochód. Wallenbrock jest w stanie znaleźć pracę w niepełnym wymiarze godzin, prowadząc dwa kursy na City University of New York, zarabiając 2800 USD na zajęciach, mimo że ma wyższą ocenę niż większość jej rówieśników. Mieszka w najtańszym mieszkaniu, jakie znalazła poza miastem, trzygodzinnym dojazdem do pracy. Przeżywa dzięki pomocy publicznej i rodzinie. Jako profesor wpadła w depresję i zniechęciła się do rynku pracy, czując, że zawiodła swoją rodzinę i siebie. Uniwersytety coraz częściej decydują się na pójście w kierunku wielkiego biznesu - aby obniżyć koszty, zatrudniając więcej pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin do pracy na pełny etat.
Ponad 70% profesorów w Stanach Zjednoczonych to wykładowcy „warunkowi”, niepełno- lub pełnoetatowymi, którzy są powoływani poza stażem, oszczędzając uniwersytetom dużo pieniędzy. To sprawia, że profesorowie są niedostępni dla uczniów, mniej energii w klasie i mniej czasu spędzanego na ocenianiu i znaczących opiniach, których potrzebują uczniowie. Terry Hartle z American Council of Education argumentuje, że „w niektórych dyscyplinach, szczególnie w dziedzinach zorientowanych zawodowo, możesz wyprzedzać, mając adiunkta z nadzwyczajnym poziomem doświadczenia w świecie rzeczywistym”, ale adiunkci wykładają we wszystkich dyscyplinach. Według Hartle szkoły nie mają wyboru:
„Presja na uczelnie i uniwersytety, aby utrzymać czesne, jest niezwykle wysoka. Czy wykorzystanie kadry warunkowej, takiej jak adiunkt, zapewnia większą elastyczność uniwersytetom jako przedsiębiorstwom gospodarczym, które muszą pozostać na rynku? Tak, z pewnością to robi ”.
Hartle zgadza się, że praca jako pomocnik jest niezwykle trudnym sposobem zarabiania na życie, ale twierdzi, że nikt nie zmusza nikogo do zostania pomocnikiem. Wiele osób uważa, że uniwersytety po prostu wykorzystują dodatki, aby zamiast ulepszać nauczanie w klasie, mogły wydawać więcej pieniędzy na naukę na inne niż akademickie niuanse, takie jak obiekty i stadiony. Studenci i wykładowcy w całym kraju walczą o wyższe wynagrodzenie i prawo do tworzenia związków zawodowych przez adiutantów.
Adiunktowie należą do najniżej opłacanych stanowisk na typowym uniwersytecie, podobnie jak woźny pracujący w tym samym budynku może zarabiać. Na drugim końcu spektrum niektórzy wydziały zarabiają setki tysięcy dolarów rocznie jako rektorzy, prezydenci i rektorzy uniwersytetów. W latach 1970-2008 wynagrodzenie dodatkowe spadło o 49%, podczas gdy wynagrodzenie prezesa uczelni wzrosło o 35%.
Adiunktowie stanowią obecnie większość instruktorów szkolnictwa wyższego w całym kraju.
Zysk przewyższający wykształcenie
Kapitalizm akademicki na nowo definiuje sposób, w jaki postrzegamy edukację i system uniwersytecki. Naukowcy uniwersyteccy szukają wsparcia od sponsorów, mając nadzieję, że ich odkrycia doprowadzą do lukratywnych, komercyjnych zastosowań, kursów dla studentów na wydziałach, ponieważ pewne ścieżki kariery i uniwersytety zastępują stałe stanowiska dydaktyczne profesorami adiunktami, aby chronić wyniki finansowe za wszelką cenę.