Spisu treści:
- Bez potrzeby, bez sprzedaży, bez problemu?
- Czarna dziura w mediach społecznościowych
- Zarządzanie i monitorowanie mediów społecznościowych w biznesie
- Jak zarządzać i monitorować obecność w mediach społecznościowych w biznesie
Czytaj dalej, aby dowiedzieć się, jak tworzyć media społecznościowe dla swojej firmy.
Heidi Thorne (autorka) przez Canva
Będąc aktywnym biznesowo w mediach społecznościowych od kilku lat, mogę słusznie powiedzieć, że uważam to za coś wspaniałego, marnotrawnego, dochodowego i bezcelowego… a wszystko to w tym samym czasie. Jestem jednym z nielicznych, którzy mogą szczerze powiedzieć, że zyskałem nowych klientów i biznes dzięki sieciom społecznościowym.
Jednym z powodów, dla których marketerzy skłaniają się ku marketingowi w mediach społecznościowych, jest to, że może on pomóc w budowaniu długoterminowych relacji z potencjalnymi klientami w sposób niezagrażający sprzedaży. (Nie wspominając o tym, że obecność w sieciach społecznościowych jest zwykle „bezpłatna”… no cóż, przynajmniej w kategoriach twardych dolarów). Celem jest to, że gdy obserwujący potrzebują oferowanego produktu lub usługi, marketer musi szczyt świadomości umysłu. Potencjalni klienci i klienci poznają, lubią i ufają marketerowi, tworząc ciepłe kontakty sprzedażowe. To jest prawdziwy cel mediów społecznościowych i bardzo dobrze mi się to udało.
Ale oto problem: wiedzieć, lubić i ufać nie prowadzi automatycznie do potencjalnych klientów. Jest jeden istotny element, który należy dodać do tej mieszanki.
Bez potrzeby, bez sprzedaży, bez problemu?
Jestem zaszczycony, że mam tysiące obserwujących na Twitterze, a także setki obserwujących i czytelników na całym świecie. Wielu z nich wie, lubi mnie i ufa mi do tego stopnia, że byliśmy w stanie nawiązać relacje offline w prawdziwym życiu. Wielu stało się również klientami, drogimi przyjaciółmi i wzajemnie korzystnymi zasobami.
Ale pod koniec dnia zdałem sobie sprawę, że większość moich obserwujących nigdy, przenigdy nie kupi moich standardowych produktów i ofert usług. Przede wszystkim dzieje się tak dlatego, że często nie mają potrzeby ani uprawnień do kupowania, nawet jeśli interesują ich tematy, o których mówię. Mogą nawet nie mieć przyjaciół, których mogliby mi polecić. Niektórzy są nawet przyjaznymi konkurentami.
I to jest w porządku… naprawdę jest. Jestem bardzo, bardzo wdzięczny za wsparcie i przyjaźń, jaką zapewniają moi obserwatorzy. Wielu zmieniło moje życie na zawsze.
Ale jeśli chodzi o korzystanie z mediów społecznościowych w biznesie, zdecydowanie mam pewne cele sprzedażowe. Jestem bardzo świadoma różnicy między przyjaźnią a finansowymi ścieżkami, które mogą obrać te wysiłki.
Jak więc oddzielić te dwie ścieżki i nie pomylić przyjaźni z produktywnością? Zaufaj mi, to nie jest łatwe.
iStockPhoto.com / aaronrutten
Czarna dziura w mediach społecznościowych
Kilka lat temu media społecznościowe naprawdę wywracały marketingową arenę do góry nogami. Chciałem zyskać sławę w tej powstającej przestrzeni. W pewnym stopniu tak. Ale ile to kosztowało?
Począwszy od około 2009 roku, spędzałem dużo czasu w sieciach społecznościowych, gdzieś od trzech do czterech godzin dziennie, nawet w weekendy. Blogowanie również to niebieska passa, która zajęła dodatkowe godziny. Zyskiwałem nowych obserwujących i dużo rozmawiałem.
Wreszcie, pod koniec 2010 roku, byłem zirytowany i wyczerpany. (Recesja też nie pomogła.) Na szczęście byłem na tyle sprytny, aby rozpoznać, że moja mała firma potrzebuje pomocy z zewnątrz. Opowiedziałem mojemu nowemu konsultantowi ds. Strategii biznesowej o moich wyczynach i osiągnięciach w mediach społecznościowych oraz o tym, jak czuję się dumny z tysięcy moich fanów i tym podobnych. Wiesz, jaka była jego odpowiedź?
Więc co? Naprawdę? Czy on nie wie, jak ciężko pracowałem, aby to osiągnąć? Zasadniczo mój konsultant wskazał, że tak naprawdę niewiele mam do pokazania, spędzając prawie pół standardowego dnia pracy każdego dnia w sieciach społecznościowych. Ale oto dlaczego jest to problem:
Rozmowa nie oznacza nawrócenia!
Czy w rezultacie porzuciłem media społecznościowe? Oczywiście nie! Wciąż przynosi mi ruch i możliwości, chociaż nie wpadam już w króliczą norę o niskiej produktywności i dużym stresie. Ale to wymaga strategii.
Zarządzanie i monitorowanie mediów społecznościowych w biznesie
Jedną z pierwszych rzeczy, które podkreślił mój konsultant, jest to, że biznes musi być prowadzony według liczb. Nie byle jakie liczby. Właściwe liczby. Te prawidłowe liczby obejmują takie rzeczy, jak marże zysku, ruch w witrynie i współczynniki konwersji, ale nie liczba obserwujących w mediach społecznościowych. Zrobiłem więc dokładną analizę ruchu w mojej witrynie. Cóż za pouczające ćwiczenie!
Okazało się, że bardzo mały ruch na moim blogu był generowany przez media społecznościowe, z wyjątkiem ruchu z Twittera. Wtedy ruch z mojego bloga do jednej z moich witryn sklepowych był znaczący. Problem polegał jednak na tym, że ta konkretna witryna sklepu nie generowała potencjalnych klientów. Co to miało znaczyć? Cóż, prawdopodobnie z bloga pojawiło się wiele wykopów opon lub tych po prostu ciekawskich, niepoważnych.
Największy czynnik generujący ruch w większości moich witryn sklepowych pochodzi z bezpłatnych wyników wyszukiwania (SEO). Dobre. Ale oznaczało to również, że moje szaleństwo w mediach społecznościowych może nie napędzać sprzedaży. Kiedy pytam nowych klientów, w jaki sposób mnie znaleźli, zwykle odpowiadają „przez wyszukiwanie”. Sprawa zamknięta.
Jak zarządzać i monitorować obecność w mediach społecznościowych w biznesie
- Monitoruj ruch z mediów społecznościowych do usług internetowych. Skonfiguruj Google Analytics (lub inny system monitorowania ruchu w sieci) dla każdej posiadanej witryny. Nie zgaduj, ile ruchu generują media społecznościowe. Wiedzieć! Dziś co tydzień obserwuję dane dotyczące ruchu we wszystkich moich witrynach, a bardziej szczegółową analizę przeprowadzam co kwartał i co roku. Niezbędna częstotliwość monitorowania będzie uzależniona od charakteru witryny internetowej i promowanej działalności.
- Nie martw się o liczbę obserwujących. Chociaż z pewnością trzeba zachęcać ludzi do dołączania do „plemienia” biznesowego w sieciach społecznościowych, obsesja na punkcie liczby obserwujących przynosi efekt przeciwny do zamierzonego.
- Ograniczaj, planuj i organizuj czas w mediach społecznościowych. Ustal limit czasu, który zostanie spędzony w mediach społecznościowych i zaplanuj, kiedy ten czas będzie. Na przykład odkładam 30 minut na poranki w dni powszednie (bez weekendów!), Aby sprawdzić i opublikować w głównych kanałach mediów społecznościowych. Potraktuj to jako stały telefon do sprzedaży. Korzystanie z systemu zarządzania mediami społecznościowymi, takiego jak HootSuite.com (link niepowiązany), może pomóc we wstępnym planowaniu postów i tweetów, a także w organizowaniu przychodzących kanałów, aby zaoszczędzić czas na czytaniu.
- Wiedz, co „sprzedajesz”. W niektórych przypadkach ruch niezwiązany z sprzedażą może nadal być opłacalny. Na przykład, jeśli blog lub inna witryna generuje dochody z reklam, to przyciąganie do niego ruchu z mediów społecznościowych jest dobrą rzeczą, niezależnie od tego, czy odwiedzający faktycznie kupują tradycyjne oferty firmy, czy nie. Ale wiedz, że to, co jest „sprzedawane”, to reklama, a nie zaproszenia do zakupu produktów i usług.
- Zrozum koszt czasu w mediach społecznościowych. Chociaż zakładanie kont w mediach społecznościowych jest zazwyczaj bezpłatne, koszt czasu i wysiłku może być OGROMNY. Spróbuj tego ćwiczenia. Pomnóż zarobioną przez siebie stawkę godzinową przez ilość czasu spędzanego dziennie w mediach społecznościowych. Śmiało, spróbuj. Nawet jeśli zarabiasz tylko 10 USD na godzinę, spędzanie 30 minut dziennie tylko w dni powszednie kosztowałoby cię 1300 USD rocznie pracy. Wstrząśnięty? Muszą to również robić właściciele małych firm i przedsiębiorcy! Właściciele mieliby proporcjonalnie swoje roczne przychody, aby uzyskać stawkę godzinową. A jeśli robią to również pracownicy, wyobraź sobie, ile może to kosztować organizację!
© 2014 Heidi Thorne