Spisu treści:
- Bycie listonoszem oznacza spędzanie godzin w parującej ciężarówce, sporadyczne godziny i niskie wynagrodzenie
- Spodobała mi się praca na świeżym powietrzu
- Praca nie jest dla wielu
- Urząd pocztowy nie może zatrudnić wystarczająco szybko, aby zastąpić tych, którzy zrezygnowali
- Przełożony: „Nie warto wyrywać włosów”
- Stałe ciśnienie dla szybszych czasów dostawy
- Kierownik okręgu mówi, że głównym powodem rezygnacji wielu nowych pracowników są źli przełożeni
- Lato tortur
- Nie szło wystarczająco szybko w dniu 103 stopni
- Ucieczka z pocztowego czyśćca
- Pytania i Odpowiedzi
Poczta USA nie zapewnia swoim tymczasowym pracownikom mundurów, ale daje im kapelusz. Po kilku tygodniach pracy w letnim upale czapka pokryła się potem.
John Marshall
Bycie listonoszem oznacza spędzanie godzin w parującej ciężarówce, sporadyczne godziny i niskie wynagrodzenie
Jeśli pomysł spędzenia gorącego letniego dnia jeżdżąc po czterokołowej saunie, z tylko wentylatorem z irytującym metalicznym brzęczeniem, zapewniającym pewien stopień chłodzenia, przy jednoczesnym często zatrzymywaniu wolno poruszającej się ludzkiej palarni w celu przeciągania, ciągnięcia i podnoszenia ciężkie przedmioty wydają ci się zabawne, więc jest dla ciebie praca.
A jeśli takie zajęcia przemawiają do Ciebie i chcesz dołożyć dodatkową radość z pracy w sporadycznych godzinach bez ustalonego harmonogramu, to otrzymywanie nieprzewidywalnej kwoty co dwa tygodnie - jedyną konsekwencją jest to, że marne wynagrodzenie jest mniej więcej takie samo, a nawet mniej niż to, co wiele stanów płaci za zasiłki dla bezrobotnych - i rzuca się na to niżej niż paczka, wtedy chce cię poczta.
Spodobała mi się praca na świeżym powietrzu
Po zwolnieniu z pracy jako pisarza wiadomości, co nastąpiło długo po tym, jak rozczarował mnie biznes informacyjny, mój wieloletni towarzysz zasugerował, żebym złożył podanie na pocztę.
Cóż, uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu, lubię pracę fizyczną, a odkąd przez lata rozpisywałem się o wiadomościach przez cały dzień i noc, pomyślałem, że spróbuję zostać listonoszem, czyli listonoszem. Pomyślałem, że dostarczanie poczty może być tylko pracą, która może być pomostem do emerytury.
Praca nie jest dla wielu
Chłopcze, myliłem się.
Raczej praca była pomostem do nikąd.
Zaczynając od 16,06 dolara za godzinę lub nawet 33 404 dolara rocznie, jeśli tymczasowy przewoźnik pracowałby 40 godzin tygodniowo, a to jest duże, jeśli urząd pocztowy zatrudnia tymczasowych listonoszów lub tak zwanych asystentów przewoźników miejskich. W języku urzędu pocztowego, a jest tego mnóstwo, ci nisko opłacani, przepracowani i lekceważeni pracownicy tymczasowi są w skrócie nazywani CCA.
Urząd pocztowy nie może zatrudnić wystarczająco szybko, aby zastąpić tych, którzy zrezygnowali
Chociaż poczta obiecuje, że stanowisko CCA oferuje dużo nadgodzin i może prowadzić do pełnoetatowego stanowiska listonosza, a wraz z tym odpowiedni wzrost wynagrodzenia z ponurej stawki godzinowej CCA do nieco mniej ponurej stawki wynoszącej około 18 USD za godzinę, większość CCA się nie trzyma. Teraz przyznano, że stawka godzinowa idzie znacznie dalej w wielu innych częściach kraju, ale te inne obszary również charakteryzują się ekstremalnymi warunkami pogodowymi, takimi jak szczególnie gorące lata i mroźne zimy.
„Urząd pocztowy nie może zatrudnić wystarczającej liczby CCA, aby zastąpić tych, którzy zrezygnowali lub nie przekroczyli okresu próbnego” - podał związek w jednym ze swoich biuletynów.
Rzeczywiście, wewnętrzna wiadomość e-mail Urzędu Pocztowego pokazuje, że wskaźnik obrotów CCA w rejonie Zatoki San Francisco wyniósł 57%. Kierownictwo urzędu pocztowego, biorąc pod uwagę czas i koszty przeprowadzenia rozmów kwalifikacyjnych i przeszkolenia pracowników CCA, tylko po to, by czasami zrezygnowali z pracy pierwszego dnia, pierwszego tygodnia lub w dowolnym momencie później, nie potrafią zrozumieć, dlaczego tak wiele CCA zrezygnowało.
Przełożony: „Nie warto wyrywać włosów”
Ale łatwo zrozumieć, dlaczego.
Niewdzięczny, nisko płatny, trudny, nieprzewidywalny, a ponieważ poczta wysyła swoje CCA do pracy w różnych biurach i na różnych trasach na co dzień, pozycja CCA jest po prostu okropnym sposobem na zarobienie tego, co jest w wielu stanach, zwłaszcza w Kalifornii, płaca nie do utrzymania.
Tak, chociaż stanie się „regularnym”, jak to się nazywa, ma swoje zalety, oczywiście ponad połowa zatrudnionych CCA nie uważa, że warto próbować i cierpieć, aby się tam dostać.
To by obejmowało mnie. Podobnie jak większość nowych pracowników, którzy zrezygnowali z pracy na miejscu, niektórzy zrezygnowali pierwszego dnia lub po prostu nigdy więcej nie pojawili się w pracy.
„Stanowisko CCA to praca dla idiotów” - napisał w poście na Topix.com osoba, która przedstawiła się jako „CCA, aż stanę się sprytna”. „Dostajesz ogromne obciążenie pracą i nie masz wystarczająco dużo czasu, aby go ukończyć. Przełożeni nie są zbyt pomocni, zależy im tylko na tym, żebyś szybko wracał bez względu na korki itp. A biorąc pod uwagę fakt, że czasami musisz pracować siedem dni w tygodniu. Płaca i stres po prostu nie są tego warte. Masz ograniczony czas wolny (brak dni wolnych), regularnie wysyłasz na nieznaną trasę (ale oczekuje się, że pokonasz ją szybciej niż ktoś, kto jedzie tą samą trasą od lat. W niektórych przypadkach dekady). ”
Osoba określająca się jako Mel Carrier, inny pisarz dla ToughNickel, podzielała podobne odczucia:
Kierownik z jednego z kilku biur, w których pracowałem w East Bay w San Francisco, udzielił bardziej zwięzłej porady:
Listonosze mogą być upomniane za opróżnianie skrzynki pocztowej nawet minutę przed terminem.
Poczta USA
Stałe ciśnienie dla szybszych czasów dostawy
Oprócz niskiego wynagrodzenia, ciężkiej pracy i nieregularnych godzin pracy, wysyłania do różnych biur i przydzielania nowych i zagmatwanych tras, istnieje również niezliczona ilość kłopotliwych zasad urzędu pocztowego. Takie zasady obejmują wpisywanie różnych kodów dla różnych biur, tras i przydziałów. Należy postępować zgodnie z wymaganymi procedurami i trafiać na zeskanowane punkty kontrolne od momentu wyjazdu na trasę, w różnych punktach po drodze, a następnie ponownie wpisywać różne kody i kolejny punkt skanowania po powrocie do biura. Na poczcie wszystko jest mierzone w czasie - od momentu załadowania ciężarówki przez listonosza, odcinków na trasie i postępów przewoźnika na całej trasie.
Wydaje mi się, że po pięciu, 15 lub 30 latach stosowania tej samej procedury różne kody i procedury stają się drugą naturą dla przewoźnika-weterana. Ale dla nowego przewoźnika lub większości rozsądnych ludzi wystarczy wpędzić jednego orzecha.
Jest też ciągłe staranie się o skrócenie czasu spędzonego na pokonywaniu trasy.
Poczta ma ustalony czas dla każdej trasy, a także miejsce, w którym przewoźnik powinien być w dowolnym momencie na tej trasie. W tamtym czasie nadzorcy nieustannie dręczą wszystkich - od CCA po weteranów - obserwując postęp przewoźnika przez „punkty skanowania”, system elektronicznych punktów kontrolnych na wszystkich trasach, monitorując ciężarówkę przewoźnika za pomocą systemu GPS, śledząc przewoźników na ich trasach, wzywając i upominając przewoźników, aby „przyspieszyli” lub po prostu umniejszali przewoźnika, pytając: „Po co ci tak długo?”
Nigdy nie podano mi żadnego wyjaśnienia, w jaki sposób ustalane są terminy tras, na przykład czy jest to średni czas przewoźnika-weterana, który pokonał trasę setki lub tysiące razy w ciągu kilku lat, czy też harmonogram obejmuje czasy nowy przewoźnik, który wciąż rozwija doświadczenie w „dotykaniu poczty”, a nie w „pieszczeniu” jej - tak, to są rzeczywiste terminy urzędu pocztowego.
Kierownik okręgu mówi, że głównym powodem rezygnacji wielu nowych pracowników są źli przełożeni
Nowi przewoźnicy na nieznanej trasie mogą również tracić czas, nie przestrzegając zasady pocztowej, że zawsze jedziesz w prawo - z wyjątkiem sytuacji, gdy masz iść w lewo lub zawrócić - szukając skrzynek pocztowych ukrytych w krzakach lub w dole długie podjazdy w ciemne noce lub (wstrzymuję oddech) wycofywanie się, by dostarczyć przeoczoną paczkę dziesiątek paczek, które mają dostarczyć tego dnia.
Jedna z kilku ostatnich słomek pojawiła się po tym, jak spędziłem prawie dziesięć godzin i według mojej aplikacji na iPhone'a pokonałem 5,8 mil, wsiadając i wysiadając z ciężarówki dostarczającej paczki. Pracując z dużej furgonetki Urzędu Pocztowego, jeden z kierowników, który twierdził, że cierpi na jakąś dolegliwość nóg, prowadził, a ja wyskakiwałem z ciężarówki, a potem wracałem. My, a raczej ja, dostarczyliśmy grubo ponad 100 paczek w parną wrześniową niedzielę.
Z pewnością był to ciężki dzień pracy, ale byłam gotowa przyjąć jako część pracy. Ale moja tolerancja dla tej nisko płatnej, niewdzięcznej pracy nadal malała wraz z wydarzeniami następnego dnia.
Kiedy w poniedziałek rano zgłosiłem się do pracy, poranny przełożony wezwał mnie do prywatnego gabinetu, żeby ze mną porozmawiać, nie o tym, co dzień wcześniej uważałem za energiczny wysiłek związany z dostarczaniem paczek, ale raczej po to, aby upomnieć mnie, abym skrócił cały obrać trasę obejmującą kilkaset domów - trasę, którą wyznaczył Urząd Pocztowy, należy pokonać w ciągu sześciu godzin.
„Idę tak szybko, jak potrafię, nie głupieję, nie wygłupiam się” - odpowiedziałem. „Nie wiem, jak mogę dziś wykonać tę trasę w sześć godzin”.
Odpowiadając, przypomniałem sobie pierwszy dzień w Akademii Pocztowej, kiedy rozmawiał z nami naczelnik okręgu i opowiedział nam o trzech głównych powodach odejścia CSW - „Nadzorcy to dupki”. Jego słowa, nie moje.
Lato tortur
Moja zdolność do tolerowania tej pracy z pewnością pogarszała się i będzie nadal spadać, gdy doświadczyłem wielu chwil - od mniej niż ciepłych i niewyraźnych po wręcz poniżające - podczas letniego lata tortur, pracując jako tymczasowy listonosz.
Od tego samego przełożonego. kiedy wszedłem do biura tydzień lub później w sobotę rano, powiedziano mi rzeczowo: „Nie potrzebuję cię dzisiaj”.
Kiedy odpowiedziałem, otrzymałem SMS-a od innego przełożonego w noc przed informacją, żebym się zameldował o 9:30, nalegała, mówiąc: „Nie, nie potrzebuję cię”.
Wyciągnąłem komórkę, żeby pokazać jej tekst. Nie miała odpowiedzi. Potem powiedziałem: „Cóż, mam gwarancję minimum, czy powinienem po prostu rozpocząć trasę?”
„Nie wiem o tym”. Ona odpowiedziała.
„Cóż, tak, to jest w umowie”. Kłóciłem się.
Wiedziała, że mam rację, więc niechętnie kazała mi dostarczyć paczki z furgonetki. Następnie, po tym krótkim zadaniu i braku dostępnych ciężarówek pocztowych, dostarczyłem pocztę z furgonetki. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ na każdym przystanku trzeba wysiąść z furgonetki, obejść pojazd i dostarczyć pocztę. Raz lub dwa nie jest zbyt męczące, ale robienie prawie 100 razy bywa trochę męczące.
Mniej więcej tydzień po tym pamiętnym incydencie poczmistrz, który był na wakacjach, i ja weszliśmy w to samo miejsce w tym samym czasie, kiedy powitano mnie nie „witam” ani jakimkolwiek innym uprzejmością, ale chłodno: „Sznurowadła rozwiązany - naruszenie bezpieczeństwa ”.
Następnie, kilka dni później, po tym, jak zadzwoniłem do niej wcześnie rano, aby sprawdzić, czy tego dnia idę do pracy, oddzwoniła do mnie kilka godzin później i powiedziała mi po prostu: „Nie oddzwoniłem, ponieważ nie potrzebowałem cię. "
Och, miłość.
Nie szło wystarczająco szybko w dniu 103 stopni
Wtedy już wiedziałem, że minęło już czas, w którym byłem gotów marnować czas na trudząc się w tej niewdzięcznej, nisko opłacanej pracy, a to, co teraz zdecydowałem - i najwyraźniej tak samo było z hordami CCA przede mną - będzie martwe- koniec pracy.
Okazało się, że był to jeden z moich ostatnich dni, kiedy doręczałem pocztę podczas jednego z najgorętszych dni w roku, o którym weterani przewoźnicy mówili, że był to wyjątkowo ciężki dzień pocztowy, gdy zadzwonił mój telefon komórkowy, gdy wjeżdżałem do kompleksu mieszkalnego w późne popołudnie.
To był poczmistrz żądający informacji, gdzie jestem. „Wjeżdżam do mieszkań przy Danville Boulevard” - poinformowałem.
- Mieszkania - wykrzyknęła z ostrym tonem pogardy w głosie. Nic nie powiedziałem, po czym po kilku sekundach ciszy powiedziała po prostu „OK” i rozłączyła się. Była wyraźnie niezadowolona.
Kilka minut później, gdy stałem w upale, wkładając pocztę do skrzynki pocztowej kompleksu, poczułem się lekko oszołomiony, najwyraźniej z powodu upalnych temperatur i być może z powodu ciągłych rozmów, podszedł do mnie mieszkaniec.
„Gorący dzień jak na taką pracę” - powiedziała. „Dzisiaj osiągnął 103 poziom”.
Ale najwyraźniej pomimo upału, dla poczmistrza nie jechałem wystarczająco szybko.
Nawiasem mówiąc, kilku z nas dostarczało pocztę prawie do 11:00 tej nocy. Dla mnie było to ponad 13 godzin pracy, ale dla stałych bywalców, którzy przyszli wcześniej, bliżej 15 godzin.
Urząd pocztowy po prostu nie miał wystarczającej liczby ludzi i sprzętu do dostarczenia całej poczty i paczek, jakie mieli - i nie mogli zatrudnić wystarczającej liczby nowych ludzi, aby zastąpić tych, którzy zrezygnowaliby niemal natychmiast po zakończeniu szkolenia.
W międzyczasie pod koniec tygodnia pogoda ochłodziła się do bardziej rozsądnych temperatur w rejonie zatoki, ale upał, który „przyśpieszył”, trwał nadal.
W sobotę rano, który okazał się moim ostatnim dniem, przewoźnik, który był ograniczony do obowiązków biurowych tylko z powodu problemów z plecami, poprosił mnie o odebranie dla niego kilku tac z pocztą.
„Wpływasz na jego czas ładowania” - podbiegł przełożony i gniewnie upomniał.
Później, po sprawdzeniu mojej ciężarówki, przełożony skarcił mnie za sposób, w jaki ją załadowałem.
Widząc moje rozdrażnienie, dalej skarcił: „Nie obchodzi mnie, czy chcesz, żeby był ładowany w ten sposób, chcę, żebyś załadował to tak, jak ci powiedziałem”. - warknął.
Ciężarówki poczty nie są klimatyzowane, przynajmniej w Kalifornii.
Poczta USA
Ucieczka z pocztowego czyśćca
Potem, później tego popołudnia, podczas dostarczania poczty, być może odpowiednio do kościoła, w końcu nadeszła moja ucieczka z czyśćca.
Kiedy zauważyłem furgonetkę pocztową wjeżdżającą na parking kościoła, prowadzoną przez przełożonego, pomyślałem: „OK, to może być to”. Kierownik, który mnie śledził, zatrzymał się w furgonetce i ponownie szybko upomniał mnie za zbyt długą trasę.
„Wrócę ciężarówką i zrezygnuję” - powiedziałem, przerywając kolejną karcenie. „Gdy odjeżdżałem ciężarówką”, dodałem, „Skuteczne natychmiast”.
Po powrocie do biura odłożyłem swój dowód osobisty i kartę drogową z tym samym przełożonym, który przyjechał wkrótce po mnie, mówiąc mi (oczywiście), że muszę wypełnić formularz.
„Prześlij mi to, mam wolne” - powiedziałem, wychodząc za drzwi.
I wraz z tym moja krótka kariera na poczcie i lato tortur dobiegły końca.
Dość śmieszna uwaga na marginesie, kiedy poszedłem odebrać ostatnią wypłatę, nowy „pełniący obowiązki” poczmistrz, który zastępował poprzedniego kochającego i ciepłego poczmistrza, powiedział mi, że odkąd zrezygnowałem, „zawsze mogę wrócić”.
Biorąc pod uwagę, że dosłownie odszedłem z pracy, wskazało to na to, że poczta jest szczególnie zdesperowana dla pracowników. Ale nie byłem tak zdesperowany do pracy.
Tak więc, dla każdego, kto rozważa pracę jako tymczasowy listonosz, chyba że nie ma innej alternatywy, desperacko szukam pracy lub po prostu chcę pracować kiedykolwiek i gdziekolwiek ktoś inny dyktuje, moja szczera i szczera rada - nawet nie zawracaj sobie głowy wypełnianiem złożyć wniosek.
Pytania i Odpowiedzi
Pytanie: Czy USPS kiedykolwiek kogoś zwolni? Czy istnieją ograniczenia wiekowe dla przewoźników pocztowych?
Odpowiedź: Słyszałem o strzelaniu z lotniskowców, ale nie mam żadnej wiedzy z pierwszej ręki o takich ostrzałach. Nie znam żadnych konkretnych ograniczeń wiekowych i podczas rozmowy kwalifikacyjnej widziałem wiele osób w późnych latach pięćdziesiątych lub wczesnych sześćdziesiątych. W Akademii Pocztowej jeden z instruktorów mówił o kobiecie po siedemdziesiątce, która została zatrudniona.